Chciałam opowiedzieć o tym, jak znalazłam swojego psychologa. Mam na imię Marina, mieszkam w Tbilisi i znalazłam Emmę. Współpracowała z Centrum Duchowym w Odessie. Na początku wszystko wydawało mi się dziwne, jakaś Analiza Podświadomości. Ale przeszłam już przez tylu lekarzy, że nie miałam nic do stracenia. Miałam długotrwałą depresję, siedziałem na depresantach. Chodziłam do lekarzy, płaciłam, zmieniałam leki i znowu powracałam do swoich lęków. Nie mogłem już żyć bez leków przeciwdepresyjnych. Sześć lat siedziałam na Zolofcie i bałam się z niego zrezygnować, bo bałam się, że objawy wrócą. Po tym leku mój nastrój się nie zmienił, czułam się dobrze, depresja nie pojawiała się. Myślałam, że to jest ten cudowny lek, który pomaga mi we wszystkim i zawsze będzie, ale życie diametralnie się zmieniło. Nie sądziłam, że coś gorszego może mnie spotkać. Zachorowałam na początku grudnia 2020 r. Na początku zanikł zmysł węchu i smaku, potem zrobiło mi się bardzo duszno. Nie było temperatury, tylko silne osłabienie (ciągle spałam) i silne, wyczerpujące nudności. I znowu wróciła nerwica. Mdłości były silne, serce waliło, było mi coraz gorzej. Nie mogłam zrozumieć tylko jednego: JAK? Przecież jestem na antydepresantach?! Czy już nie działają? Wtedy zdecydowałam, że poszukam psychoterapeuty, bo zrozumiałam, że psychotropy to nie panaceum. Przyszło bardzo silne osłabienie… chodziłam do pracy i nie mogłam „oddychać”, ale ogólnie mój stan był zadowalający, także psychiczny. A pod koniec grudnia 2020 roku zaczęłam szukać specjalisty psychoterapeuty. Dawno temu wskazano mi lekarkę, którą bardzo chwalono, miałam zapisany jej numer telefonu komórkowego. Zadzwoniłam do niej. Powiedziała, w którym ośrodku medycznym pracuje i że mam do niej przyjść. Pani doktor na sesji wydała mi się miła, profesjonalna, wyglądała na około 40 lat. Po wysłuchaniu mnie wydała werdykt, że mam „częściową remisję lekową” i zdecydowała o dodaniu kolejnego leku przeciwdepresyjnego do Zoloftu – Trazodon, ponieważ występowały problemy ze snem, a on działa nasennie i relaksująco. Poleciła mi też nowe książki, czytałam je, ale nie były moje. Nie pomogło. Żyłam spokojnie przez trzy miesiące, a w kwietniu było jak śnieg na głowę! Budziłam się dwie noce z rzędu zlana potem i nie mogłam zrozumieć, co mi jest?! Trzeciej nocy nie spałam. Nerwica wróciła, a rano już byłam bliska wyjścia przez okno, tak mnie to uderzyło. Bałam się iść do pracy, zawieźć dziecko do szkoły. Ale i tak wyszłam. W pracy zrobiło się trochę lżej – mam żeńską drużynę, więc powiedziałam, co się ze mną dzieje. Rozmowy z koleżankami z pracy trochę pomogły, a myśli w mojej chorej głowie uspokoiły się. Wróciłam do lekarza. Znowu dobór leków. Z góry muszę powiedzieć, że właśnie pomocy czysto psychoterapeutycznej, czyli rozmowy, nie oczekiwałam od niej. Jedynie farmakologii. Mówiła ogólne zwroty, ale nie było jasne, jak je zastosować. Dała więcej literatury do przeczytania. Byłam u niej 6 razy, a w maju znów się pogorszyło. Postanowiłyśmy odrzucić Zoloft i zostawić tylko Trazodon. Dodano Lomatryginę 100 mg. (regulator nastroju) i Seroquel 20 mg na noc (lek przeciwpsychotyczny i nasenny). Na początku wszystko było w porządku, ale po miesiącu było po prostu okropnie. Później zdałam sobie sprawę, że był to zespół abstynencyjny po odstawieniu Zoloftu. Trazodon był za słaby. Znowu cała drżąca ze strachu udałam się do „specjalisty”. Po zdaniu testu okazało się, że czuję się dużo gorzej niż po Zolofcie.
Kiedy zdałam sobie sprawę, że od psychoterapeuty eksperymentującego z farmakologią nie dostanę nic innego, koleżanka poradziła mi, żebym spróbowała pracować inaczej. Mieszkam w Tbilisi i nie mogę przyjechać do Polski, więc dobrze, że poznałyśmy się z Emmą przez internet. To było dla mnie interesujące, bo pracowałyśmy z moimi subosobowościami, dokładnie uchwyciłyśmy emocje. Zdecydowanie odrobiłam pracę domową. Zrozumiałam, dlaczego mój wektor jest tylko ujemny. Poprzez uczucia i symbole przesunęłam się w stronę pozytywów, jak kaleka. Ten proces był długi. Istnieje coś takiego jak „samospełniająca się przepowiednia”. Człowiek nastawia się na wyzdrowienie (uzdrowienie), a organizm sam się przestawia z choroby na zdrowie psychiczne (przede wszystkim). Jest to trudne … W TYM stanie wydaje się to prawie niemożliwe … Ale TAK TRZEBA. Dodatkowo mam wsparcie w postaci leków antydepresyjnych. Następnie przeanalizowałyśmy, jak działa psychika. Odpowiedź znajduje się w religii. Człowiek to trójca: ciało, dusza i duch.
Duch jest nam pierwotnie dany, od urodzenia, ale i u każdego jest inny. Są „mocni duchem” i odpowiednio „słabi duchem”. Duch musi być stale ćwiczony, podobnie jak mięśnie, w przeciwnym razie staje się zniedołężniały. Kiedy człowiek zwraca uwagę tylko na ciało, duch jest niejako schowany za nim i duszą (mówiąc w przenośni). Ale tak nie powinno być, a to jest obarczone konsekwencjami w postaci nerwicy, depresji, a nawet choroby psychicznej.
Dalej, że wszystko, co włożymy w nasze dusze, wróci, by ugryźć nas w tyłek. Musi być FILTR. Jeśli nie ma filtra, nasza dusza będzie „zatruta”. Nie jemy nieświeżego jedzenia ani nie pijemy brudnej wody. Ktoś chodzi po naszej duszy „brudnymi stopami”.
Zrozumiałam, dlaczego boli mnie dusza. A mój Duch był bardzo słaby, nawet tego nie czułam. Mianowicie, Duch powinien być wsparciem od udręki psychicznej. I na wszystkich sesjach terapeutycznych udało mi się znaleźć te szkodniki, które naruszały mojego Ducha. Dostałam dla siebie instrukcje, które myśli należy zabrać ze sobą, a które zostawić na zawsze. I stało się to dla mnie łatwiejsze. Teraz wiem, jak przebiega mechanizm ataku paniki, wiem, jak sobie z nim radzić. Najważniejsze, aby nie wdawać się w polemiki z myślami, nie wchodzić do piwnic wątpliwości. Po prostu zaakceptuj, że jesteś panem swojego życia i to, jak sobie poradzisz, zależy od ciebie.
W naszym życiu musimy polegać tylko na sobie, aby nie zranić duszy, przestać polegać na lekach, na innych ludziach, czyimś wsparciu. Jesteś sam. Jesteś dorosły, ty decydujesz jak masz żyć. Choroba i samouświadomienie dają dojrzałość.
Na początku chodziłam na terapię częściej, potem raz w tygodniu. I teraz czuję się pełnoprawną osobą, po kilku latach pracy nad sobą. Zostawiłam obraz, który został napisany w przeszłości. A gdy ten obraz został wymazany, odeszły też lęki. Zaczęłam się uśmiechać, żartować, zaczęłam się malować i ubierać nie jak włóczęga. Życie staje się lepsze.
Najważniejsze jest, aby wydostać się ze swojego wewnętrznego świata do świata zewnętrznego. A wyjście na świat zewnętrzny odbywało się poprzez Analizę Podświadomości. Dziękuję.
kontakt@emma-lange.pl
Algorytmy są objęte prawami autorskimi, na które mam wyłączność. Metody te nie są stosowane poza moim gabinetem.
Emma Lange
psycholog, terapeuta, homeopata